Ostatnio mam taki głód tworzenia, rozpoczętych prac mam bez liku i nie wyrabiam z ich skończeniem. Po trochu dochodzą do siebie tzn. lakierują się, schną, szlifują i tak w koło, ale chciałam też spróbować decu na innym materiale niż drewno czy szkło. A okazja ku temu była, bo na ostatnich warsztatach robiliśmy decu na tkaninie i szalenie mi się to spodobało. Postanowiłam zrobić coś nie tylko dla ozdoby ale by było użyteczne i wymyśliłam woreczek na woreczki tj. woreczek z tkaniny na woreczki foliowe, które wszędzie się gdzieś pałętają a ja nie lubię wyrzucać takich rzeczy, bo może się przecież przydać więc stąd ten woreczek. No i przyszedł czas by go pokazać. Oto rzeczony woreczek.
strona frontowa
strona tzw "zadnia"
i małe zbliżenie
A co się namęczyłam z uszyciem woreczka to tylko najbliżsi wiedzą a co usłyszeli... nie ma co, wnerwiła mnie maszyna jak sto diabłów, bo co nie będzie szyć to nie będzie i już. Nitkę zrywała ściągała materiał i co... a no guzik jak szwaczka do bani to nic nie pomoże. Potem było mi wstyd jak nie wiem, bo po primo miałam złą nić za słabą i dlatego zrywała się a secundo, ściągało bo miałam za bardzo ściągnięte przy takich ślimakach i dopiero ciocia mi pokazała, że tam można poluzować nitkę. O ja sierotka jedna!!!!!!
Przyznaję się, dawno nie szyłam ale żeby tak się wygłupić. No cóż pewnie nie pierwszy i nie ostatni raz, ale w końcu uszyłam ozdobiłam i muszę przyznać, że na tkaninie to pierwszy raz działałam i na pewno nie ostatni.
W następnym poście na pewno będę się chwalić butelkami bo i zamówienie miałam od wspomnianej wcześniej koleżanki, (a tak swoją drogą ona chyba jakąś hurtownie buteleczek ma i to w bardzo ciekawych kształtach), i swoich troszeczkę też mam, więc uzbierało się tego.
Na dzisiaj tyle, bo robótka czeka a i pobuszować na innych blogach mam ochotę :) to do następnego razu.
Ps. Witam moje pierwsze obserwatorki, bardzo mi miło, że do mnie zaglądacie a i swoje zdanie na temat mojej "twórczości"chętnie poczytam, będę bardzo wdzięczna nawet za słowa krytyki.
Wysz[y]ło bardzo ładnie :)
OdpowiedzUsuńDzięki za miłe słowa, bardzo mnie podbudowały.
OdpowiedzUsuń:-) To tak jak ja - szwaczka amatorka... Czasami gromy lecą, bo maszyna nie szyje, albo plącze nitkę. Biorę to metodą prób i błędów, ale wolałabym wiedzieć co, jak i gdzie ustawić. Worek wyszedł jak marzenie i mam nadzieję, że to ci rekompensuje wszelkie trudy. :-)
OdpowiedzUsuńDokładnie, już zapomniałam że maszyna robiła mnie w bambuko:)
OdpowiedzUsuń